Kobieta odrzucona

Na ekrany polskich kin wszedł właśnie znakomity film biograficzny w reżyserii Martina Provosta, „Violette”, opowiadający o słabo, niestety, w Polsce znanej biseksualnej pisarce, Violette Leduc i jej relacjach z Simone de Beauvoir. Oto wywiad, którego OutFilmowi, udzielił reżyser filmu, także twórca nagrodzonej Cezarami „Serafiny”. Z Martinem Provostem, reżyserem filmu „Violette”, rozmawia Ana Brzezińska.

Kobieta odrzucona

ANA BRZEZIŃSKA: Skupia się Pan na trzech kluczowych relacjach, które ukształtowały życie emocjonalne i intymne francuskiej pisarki Violette Leduc: z jej matką, z Mauricem Sachsem oraz z Simone de Beauvoir. W jaki sposób te relacje przenikają się i kształtują wzajemnie? Jak wyrażają niespełnienie miłosne, które towarzyszy Pańskiej bohaterce?

MARTIN PROVOST: Wszystkie miłości Violette były nieszczęśliwe, począwszy od tego, że matka zarejestrowała ją dopiero, gdy córka miała dwa i pół roku. Życie Violette upłynęło na poszukiwaniu utraconego ojca.
Relacje intymne w dorosłym życiu zdarzały się jej rzadko. Ważną postacią była Hermina - ich związek trwał wiele lat i był niezwykle trudny. Violette była młoda i tyranizowała partnerkę. Z rozmów, które przeprowadziłem, przygotowując film, wynika, że miało to duży wpływ na jej stosunek do literatury. Gdyby Violette zaznała szczęścia w miłości, być może nie napisałaby ani jednej książki!
Za jej inicjację twórczą odpowiada Maurice Sachs – on pierwszy dostrzegł talent Violette i namówił ją do pisania. Matka była stale obecna w życiu pisarki. Violette bardzo bała się, że przeżyje śmierć swojej matki. Co ciekawe, zmarła pół roku wcześniej. Simone de Beauvoir weszła w rolę nieobecnego ojca. Była bystra i traktowała Violette z dystansem. Nie wdała się z nią w romans, nie odwzajemniała zalotów.

W Pańskim filmie Simone de Beauvoir wydaje się odległa i chłodna. Violette to przy niej wcielenie prostoty i serdeczności. Kobiety łączy też więź artystyczna; Simone kieruje mniej doświadczoną koleżanką. Jak Pan rozumie tę relację?

Na pewno nie ma mowy o manipulacji ze strony Simone de Beauvoir. Nie poddała się miłosnemu uniesieniu, nie akceptowała dzisiejszej wizji miłości burzliwej i głośnej. Dla Simone de Beauvoir miłość to droga, energia. Sentymenty jej nie interesowały. De Beauvoir była nadzwyczaj inteligentna, pragmatyczna, chłodna - przynajmniej do spotkania z Nelsonem Algrenem, który wyzwolił w niej namiętność i pasję. Jej ojciec mówił, że ma umysł mężczyzny.
Spotkania Simone i Violette odbywały się w samotności, dwa razy w miesiącu. Simone nie kochała Violette, ani jej nie pożądała. Jak wiemy, pragnąć kogoś, kto nie odwzajemnia naszego pragnienia, to trudna sytuacja. Simone pozostała chłodna, ponieważ nie chciała okłamywać Violette. Zachowała się wobec niej uczciwie, a jednocześnie pomogła rozwijać się twórczo. Gdyby postąpiła inaczej, nic by z tego nie wyszło. Między Simone de Beauvoir a ojcem Violette jest wiele podobieństw: od inicjałów, przez pochodzenie; oboje wywodzili się z szanowanych rodzin. Im dłużej pracowałem nad filmem, tym wyraźniej widziałem, że Simone de Beauvoir to dla Violette figura ojca.

W jaki sposób relacje intymne wpłynęły na twórczość Violette Leduc?

-Ta osławiona skandalistka, która opisywała swoje doświadczenia erotyczne, którą cenzurowano, w gruncie rzeczy niewiele przeżyła. Dlatego skupiłem się na jej samotności. Dzięki niej zdarza nam się dotykać zjawisk, które w rzeczywistości są nam obce. Potrafimy przekonująco i intensywnie opisywać doświadczenia, których nigdy nie zaznaliśmy. Zdanie: „Jestem pustynią, która prowadzi monolog”, w pełni oddaje stan Violette. Zawsze była samotna. Nigdy nie zaznała w miłości tego, o czym marzyła.

To rodzi pytanie, czy bujna twórczość może iść w parze z bujnym życiem?

Nie sądzę. Pisanie wymaga odcięcia się od świata, zawieszenia relacji z ludźmi. W literaturze istnieje energia życiowa, która uniemożliwia niektóre związki ze światem. Simone i Violette różniły się jako pisarki. Simone pisała w ciągu dnia, później zajmowała się polityką, prowadziła życie intelektualistki. Violette byłą poetką. Chciała i potrafiła pisać. Niektóre fragmenty jej dzieł są naprawdę wybitne. Simone de Beauvoir natychmiast to dostrzegła. Literatura Violette była piękniejsza  i bardziej natchniona niż jej własna. Simone dała Leduc szansę, wspierała ją finansowo i moralnie. Była przy niej od początku do końca. Dokończyła i wydała ostatnią książkę Violette, „La chasse à l'amour”. To piękny gest. Widzę w nim miłość do literatury i pełną świadomość talentu Violette Leduc.
W moim poprzednim filmie, „Serafina”, mamy do czynienia z podobną bohaterką. Portretuję ludzi prostych, natchnionych, którzy doświadczyli aktu twórczego, który ich przerasta. Dziś każdy chce być wykształcony, oczytany, dobrze poinformowany. To bardzo powierzchowne. Interesują mnie ludzie inteligentni, którzy nie są intelektualistami, lecz kierują się natchnieniem.

Co dawała Simone de Beauvoir znajomość z Violette Leduc?

Te kobiety bardzo różniły się od siebie. Simone była w dzieciństwie świadkiem upadku finansowego swojej rodziny. Dla ludzi zamożnych bieda to katastrofa. Przechowujemy nieskazitelny obraz pięknej i mądrej Simone de Beauvoir, której niczego nie brakowało. To mit. Ta kobieta wiele wycierpiała i bardzo przeżyła degradację społeczną swojej rodziny. W filmie Simone bierze Violette za mieszczkę, ponieważ ta nosi się pysznie i bogato. Violette uzupełniała strojem braki klasowe.
De Beauvoir  postępowała odwrotnie - szanowała prostotę. Nie podobał się jej styl Violette, lecz fascynowała ją jej siła i odwaga. Violette nie miała zawodu, ani miejsca w życiu. To imponowało Simone, podobnie jak potoczystość frazy poetyckiej Violette. Ich relacja była dla niej równie ważna, jak dla Sartre'a relacja z Genetem. Jean-Paul Sartre stworzył Jeana Geneta, a Simone de Beauvoir stworzyła Violette Leduc.

W jakim stopniu wyjątkowość postaci Violette wynika z czasów, w których żyła? Po wojnie kobiety zaczęły z wolna dochodzić do głosu.

Leduc wyprzedzała swoją epokę. Odkryła autofikcję; Duras i inne to jej następczynie. Bezwiednie wytyczyła nową drogę. Artysta na krawędzi rzadko pozostaje w komitywie ze społeczeństwem. Jeśli się dostosuje, gubi się. Musi pozostawać w pewnej odległości od świata. Wybrałem ten fragment życia Violette, kiedy się z tym zmagała, później nie było już tak ciekawie. Stała się osobą publiczną, ubierała się u znanych projektantów, pisała dla „Elle” i „Marie France”. Była duszą towarzystwa. Stała się tym, kim chciała być. Mnie jednak interesowało, jak do tego doszła. Była pełna sprzeczności. Nasza konstrukcja wewnętrzna często odzwierciedla strukturę społeczeństwa, w którym żyjemy. W 2014 roku we Francji nadal obowiązuje ostry podział klasowy. Różnice społeczne są bardzo widoczne. Klasa wyższa zagarnia najlepsze zawody i miejsca pracy.
Cofamy się w porównaniu do tego, co proponował poprzedni wiek. Dzisiaj zdolny młody człowiek z przedmieścia, nie dostanie się na prestiżowe studia.

W filmie Violette powtarza: „Jestem brzydka”. Z czego wynika nieustanne poczucie brzydoty u Pańskiej bohaterki?

Brzydota jest pojęciem względnym. Można czuć się brzydkim, gdy zostało się odrzuconym. Człowiek, którego nie kochano, którego rodzice zaniedbywali, ma prawo czuć się szkaradny. Brak akceptacji dla własnego wyglądu, typowy dla nastolatków, towarzyszył Violette przez całe życie. Przeszła operację plastyczną nosa. Z drugiej strony jej znajomi mówili mi, że miała świetną sylwetkę i dużo wdzięku. Ktoś opowiadał nawet, że pomylił ją kiedyś na przyjęciu z Marleną Dietrich.

Buduje Pan obraz kobiety odrzuconej przez bliskich i społeczeństwo, która stała się wybitną artystką wspaniale piszącą o miłości.

-W mieszkaniu Violette znalazłem rękopisy, w których portretowała życie kamienicy i obyczaje sąsiadów. W filmie ważną rolę odgrywa jedzenie. Chcę w ten sposób pokazać, że Violette czerpała radość z prostych czynności życia codziennego. Żyła pełną piersią. Sądzę, że to ją ocaliło.

Dodano: pon., 2014-08-18 16:55 , ostatnia zmiana: wt., 2017-06-13 04:05