Na końcu świata /
Los Fuertes

Strona archiwalna

Kłopot z odtwarzaniem

Sprawdź połączenie z internetem i spróbuj ponownie.

Zobacz wskazówki i pomoc

Zainstaluj Adobe Flash

Twoja przeglądarka wymaga zainstalowania darmowej wtyczki Adobe Flash.

Kliknij aby pobrać

Zobacz także wskazówki i pomoc
aby przejrzeć listę zalecanych przeglądarek dla Twojego systemu.

Ten film nie jest już dostępny z powodu zakończenia licencji.

Na końcu świata /
Los Fuertes

Ocena: 4.4 / 5 (620 głosów)

    Dlaczego warto obejrzeć

  •   zmysłowa, wrażliwa i piękna historia miłosna
  •   zapierające dech w piersiach scenerie
  •   poruszające sylwetki bohaterów

Opis

Lucas (Samuel Gonzalez) odwiedza rodzinne, nadmorskie miasteczko w południowym Chile, z którego lata temu wyemigrował. Tam poznaje Antonio (Antonia Altamirano),  żeglarza pracującego na lokalnej łodzi rybackiej. Między mężczyznami szybko rodzi się intensywny romans. Jednak uczucie komplikują życiowe plany Lucasa, który nie zamierza długo pozostać w rybackim miasteczku. 

Na końcu świata to piękny film o odwadze i miłości pomiędzy dwojgiem ludzi poszukujących wolności. To pieśń miłosna napisana przez fale, śpiewana przez mewy i prowadzona przez wiatr.

Obrazki

Komentarze

Spokojny, nie przedramatyzowany film pozwalający skoncentrować się na szczegółach dzięki braku modnego nadużywania przełącznika zmiany kamery. Nie spodoba się miłośnikom kina akcji.

Dobry. Pięknie rodząca się zażyłość i uczucie. Wspaniałe zdjęcia i natura (fox). Zmysłowo pokazane zbliżenia i takie ciepłe 'po'.
Inność na wsi - egzotycznej dla nas, jednak głuchej, pięknej prowincji.
Faceci lepiej niż trzeba :)

Długie. I nudne. Jak w większości gejowskich filmów parominutowe ujęcia, jak facet miesza łyżeczką w kubku. Albo morze sobie płynie. Na dodatek 80% scen nagrywanych nocą, o zmierzchu, albo w żle oświetlonych pomieszczeniach. Więc nic nie widać. Nie polecam.

Nie jest kolorowo, nie jest lukrowato, nie jest tęczowo, ale jest zwyczajnie, tak po prostu proste sceny z życia...nagrody filmowej za to nie będzie, ale warto obejrzeć, jeśli jest się fanem kina a nie jakiś opcji wizualnych. Polecam.

Hmm .. Nie podobał mi się ten film, nie wzruszył, nie dał do myślenia... Fabuła trochę jak w innych gejowskich filmach. Jak ktoś ma czas może obejrzeć, ale nie zostawi on śladu w Twojej pamięci ..

Kino Południowoamerykańskie nie zawodzi. Nawet gdy jego najmocniejszą stroną są piękne zdjęcia i zapierające dech krajobrazy chilijskiego wybrzeża. Ale mimo tego, że nie ma tu jakichś emocjonalnych fajerwerków (te dosłowne się znajdą:)lub nie daj Losie zbędnych dramatów jest jakiś niewątpliwy urok. zarówno w naturalności gry aktorskiej, nieśpiesznej akcji czy też smacznie zwyczajnej urodzie protagonistów, cudownie emanujących czułością. Tak, to historia jakich wiele, o fascynacji, ludziach z różnych światów, o związku niemożliwym na tym etapie życia bohaterów. Historia zwyczajna ale jak najbardziej wiarygodna. Nie wiem co takiego mają w sobie twórcy z tej części świata, że praktycznie każdy film i jego bohaterowie potrafią od razu nawiązać więź emocjonalną z nami, widzami. Nie wiem tego i nie bardzo mi zależy, żeby to odkrywać. Po prostu wolę się napawać tą specyficzną ciszą i spokojem pod którą jednak buzują emocje. Film do kolekcji fanów tego typu kina. Jak ja.

Na uwagę zasługują Twoje słowa: "o związku niemożliwym na tym etapie życia bohaterów". Oni mogli wybrać. Ludzie mają wolną wolę. Egoiści są egoistami bo nie potrafią dobrze wybrać i nie wiedzą, że nie opłaca się być egoistą. Nie zwalajmy czyjegoś egoizmu na naturę.

Film o życiu. Nie wiem czy to zasługa mojego nastroju ale nie mogłem wyzbć się jakiegoś podminowania, poczucia zagrożenia, obaw o los bohaterów. Znemianne, że aktorzy drugiego planu nie oddją pola, ale też i nie zawłaszczają scen. Nie bardzo rozmumiem, pomijajac ew. lokowanie produktu, cel kilkukrotnego pokazywania rekonstrukcji zdobycia Valdivii w różnych sekwencjach. Dla mnie film wart poświęconego czasu.

Jest prosto,pastelowo,ciepło,choć jak to w filmach gejowskich,trochę schematycznie potraktowanie wejścia w strefę intymną. Jedno jest pewne, w natłoku nic nie znaczących i nie wnoszących filmów z tej tematyki,ten się wyróżnia i wart jest, by poświęcić mu czas. Ba nawet obejrzeć powtórnie.

Przyjemnie się ogląda. Piękne widoki. Przystojni aktorzy. Świetna muzyka. I trochę schematyczna fabuła, ale daje do myślenia, ciekawie pokazany problem uwiązania... Warto obejrzeć.

Piękny. Taki spokojny i łagodny. I równocześnie pełen niepokoju. Znakomicie ta sprzeczność wygrana przez twórców. Plenery zjawiskowe.
Ktoś tu napisał, że nie rozumie powtarzalnego motywu rekonstrukcji historycznej.
A wg mnie to ważny element filmu - taka dominanta, mówiąca jak bardzo każdy człowiek przynależy do swojego miejsca i jak trudno z tego zrezygnować, nawet jeśli bywa to miejsce trudne.
Polecam gorąco

Melodramat z malowniczymi widokami spokojnie przedstawiający prozę życia gejów ze smutnym zakończeniem. Zamożny gej niczego nie poświęcił dla swojego szczęścia ani tym bardziej dla szczęścia swojego niedoszłego chłopaka mimo że sam miał wiele, np. cieszył się tolerancją rodziny :( Yuppie nie zrobił kompletnie nic żeby pomóc partnerowi po utracie pracy, mimo że utrata pracy była w małej części z jego powodu. Biedny Rybak musiał przy nim pożyczać pieniądze na życie od innego znajomego :( Yuppie nie tylko nie zrezygnował z niczego ale wyssał z Rybaka ostatnią kroplę krwi, to znaczy, na końcu filmu, kiedy opuszczał swoją miejscowość, to zażyczył sobie, mimo już i tak bardzo przykrej sytuacji, żeby Rybak jeszcze więcej mu z siebie dał przepływając z nim promem, bo jego zdaniem to nic nie kosztuje :(

DOBRY!!! film, z obawą w tle o losy bohaterów, że coś złego im się przydarzy. Mieli to szczęście, że się spotkali tu i teraz i jeszcze pokochali. Oby umieli ten dar losu wykorzystać na dłużej...

jeden z lepszych filmów, jakie widziałam na oucie, kilka spostrzeżeń:
- realizacja na światowym poziomie (no może oprócz komputerowego lisa, który jest tylko poziom wyżej od smoka ze starego wiedźmina) , piękne pejzaże, film malowniczy i nastrojowy
- mam nieodparte wrażenie, że Antonio Altamirano to chilijski odpowiednik Nielsa Schneidera i nie narzekam
- swetry, bluzy i kurtki Antonio zasługują na osobną nagrodę za rolę pierwszoplanową :)
- [mild spoiler] zaskoczyła mnie (pozytywnie) postać szwagra głównego bohatera, na początku myślałam, że będzie kimś na wzór czarnego charakteru albo po prostu d*pkiem

Najlepszy film jaki oglądałem. Wruszyłem się do łez. Koniec daje domyślenia i uświadamia jakie wybory są w życiu najtrudniejsze... 20 minut po filmie i wciąż mam ciary, polecam