Z lizakiem w ustach i królikiem w kieszeni

Na ekrany kin wchodzi film Panosa H. Koutrasa „Xenia” pokazywany wcześniej na festiwalach w Cannes i Nowych Horyzontach we Wrocławiu. Przeczytajcie wywiad z reżyserem, którego wcześniejszy film -„Strella” – możecie oglądać na outfilm.pl

Z lizakiem w ustach i królikiem w kieszeni

ANNA BIELAK: Słowo Xenia ma swoje korzenie w starożytnej grece, znaczyło wtedy „gościnność”; to też nazwa sieci hoteli budowanych w Grecji w latach pięćdziesiątych. Oba znaczenia odnoszą się do przeszłości. Jesteś nostalgiczny?

PANOS H. KOUTRAS: Zasadniczo nie. Czasem tęsknię tylko za własną młodością [śmiech]. Kręcąc „Xenię“ wracałem do niej myślami, jakbym składał jej wizytę. Do podupadłych dziś hoteli wpadaliśmy z rodzicami na kawę.  Były to stałe punkty na mapie mojego dzieciństwa. Jego symbolem jest też Patty Pravo [włoska piosenkarka, do której wielki sentyment ma filmowy Danny – przyp. red.]. Po raz pierwszy zobaczyłem ją w telewizji jako siedmiolatek. To były klucze, którymi otworzyłem sobie drzwi do krainy własnego dzieciństwa. Nie tęsknię za dawną Grecją, ale za moim prywatnym, intymnym światem. Dorastanie sprawiło, że pamięć o nim nieco się zatarła. Zresztą wiesz, jak jest [śmiech].

Zastanawiam się teraz, na ile filmowa podróż Danny’ego [Kostas Nikoui] i Odysseasa [Nikos Gelia] opiera się na Twoich doświadczeniach?

Kiedy piszesz scenariusz, dajesz swoim bohaterom część siebie samego albo inspirujesz się elementami własnej biografii. To naturalne. Danny – młodszy z dwóch braci – jest bardziej do mnie podobny niż Odysseas. Nie zmienia to faktu, że obie postaci są wymyślone, a ich losy zostały wprzęgnięte w służbę fabuły. Uczyniłem ich też potomkami imigrantów i postawiłem w sytuacji, w której muszą się zmierzyć z serią problemów. Kwestia imigracji szalenie mnie interesuje. Kostas Nikoui i Nikos Gelia to zresztą Albańczycy z drugiego pokolenia. Sam wiele lat mieszkałem w Wielkiej Brytanii i Francji. Studiowałem tam i pracowałem. Byłem w uprzywilejowanej sytuacji, o której ci chłopcy mogą tylko marzyć.

O czym marzył reżyser, który zaczynał karierę od realizacji parodii science-fiction – „Ataku gigantycznej musaki“ w 1999, a potem co pięć lat kręcił filmy różniące się stylem, poetyką i tematem; filmy coraz bardziej intymne?

Od zawsze chciałem kręcić filmy, więc od razu po skończeniu liceum zdałem do London International Film School. Studiowałem scenopisarstwo, kręciłem krótkie metraże, brałem rozmaite zlecenia i „Atakiem gigantycznej musaki“ zadebiutowałem późno, bo po trzydziestce. Nie sądzę, że mocno zmieniłem się przez ten czas, choć istotnie moje filmy stały się delikatniejsze (ale nie zostały pozbawione komediowych elementów!). Na pewno dojrzałem jednak jako człowiek i artysta. Myślę dziś trochę innymi kategoriami niż dawniej, choć w moim filmach cały czas przewijają się podobne wątki.

Podobieństw mogę się doszukiwać tylko między intymną „Strellą“ z 2009 roku a subtelną „Xenią“. W obu filmach w centrum konfliktu stoi nieobecny ojciec.

Figura ojca i wątki rodzinne pojawiają się w każdym z moich filmów. Żyjemy w patriarchalnym społeczeństwie, a w kulturze śródziemnomorskiej na postać ojca kładzie się szczególny nacisk. W Hiszpanii, Włoszech czy Grecji ojciec jest oczkiem w głowie rodziny. Z drugiej strony bardzo ważną rolę w mojej twórczości odgrywa nieobecność – raz ojca, innym razem matki. W „Xenii“ oba te czynniki wprawiają bohaterów w ruch – śmierć matki popycha braci do poszukiwania ojca, który porzucił ich przed laty. Jako albańscy imigranci w Grecji, porzuceni przez ojca i osieroceni przez wychowującą ich samotnie matkę, Albankę – tracą tożsamość.

Mówisz dosłownie czy metaforycznie?

Dosłownie. Wystarczy, żeby twoi rodzice pochodzili z innego kraju, a urodzenie w Grecji i mówienie po grecku nie czyni z ciebie Greka. W Grecji nie panuje prawo ziemi, ale prawo krwi. Gdy bracia byli niepełnoletni, chroniło ich europejskie prawo. Po skończeniu osiemnastu lat są traktowani jako nielegalni imigranci. Mają problem z papierami i grozi im deportacja. Odnalezienie ojca Greka jest dla nich jedyną szansą na uzyskanie greckiego obywatelstwa. Danny i Odysseas szukają swoich korzeni, bo tylko dzięki nim mogą myśleć o spokojnej przyszłości. Po drodze zdają sobie jednak sprawę, że nie potrzebują ojca ani Grecji i mogą żyć wszędzie.

Reżyser Panos H. Koutras (mat. dystrybutora)Reżyser Panos H. Koutras (mat. dystrybutora)

W twoim życiu rodzice pełnili ważną rolę?

Tak. Mój ojciec nie żyje od dawna. Z tego względu zawsze miałem i wciąż mam bardzo bliską relację z mamą.

Greccy filmowcy zaliczający się do nurtu Nowej Greckiej Fali kręcą filmy głównie o rodzinach – w większości patologicznych – takie jak „Miss Violence” (2013) Alexandrosa Avranasa czy nagradzany „Kieł” (2009) Giorgosa Lanthimosa. To świadectwo kryzysu, z jakim boryka się grecka rodzina?

Grecję dopadł kryzys ekonomiczny i młodzi filmowcy wykorzystują ten moment, żeby opowiadać o problemach, z jakimi musi się zmierzyć podstawowa komórka społeczna. Każda z tych historii to opowieść o większej całości, o tożsamości, relacjach panujących między ludźmi. Uważam, że nie zawsze biologiczna rodzina jest najlepszą, jaką możemy mieć. Jak każda komórka, tak i rodzina może przyjąć różne kształty. Niektóre z nich okazują się dysfunkcjonalne, wszystkie jednak silnie wpływają na kształtującą się osobowość młodego człowieka. O tym nie wolno zapominać. Sądzę, że jedną z najważniejszych umiejętności, jakie powinien wykształcić w sobie człowiek, jest zdolność do dokonywania świadomych, niezależnych wyborów – także w kwestii budowania własnej rodziny. Trzeba umieć odrzucić więzy krwi, kiedy wszystko ci mówi, że tak będzie lepiej. Szczęście w dużej mierze zależy od osób, które czynimy towarzyszami życia. Trzeba je wybierać z rozmysłem.

Towarzyszem życia filmowego Danny’ego jest biały królik, któremu zdarza się przybierać ludzko-podobne kształty. Trochę w tym surrealizmu, sporo magii. Po co nam ona w codziennym życiu?

Magii i wyobraźni potrzebujemy zawsze, bez względu na czasy. W świecie surrealistycznych wizji Danny nie szuka jednak ucieczki, ale paralelnej rzeczywistości. Do granic możliwości stara się przeciągnąć okres swojego dzieciństwa. Jest przy tym diabelnie inteligentnym i szczwanym dzieciakiem. Potrafi manipulować ludźmi wokół siebie. Wie, czego chce i zwykle to dostaje. Przy okazji jest też odrobinę neurotyczny. Często wywołuje więc zamieszanie i wpada w tarapaty. Zawsze jednak łatwo z nich wychodzi. Póki życie nie wymyka mu się z rąk, testuje różne możliwości – zarówno w świecie rzeczywistym, jak i w tym wymyślonym, jakby nie widział między nimi szczególnej różnicy. To przeskakiwanie między światami bardzo mu odpowiada. Z lizakiem w ustach i królikiem w kieszeni może wiecznie udawać chłopca i flirtować ze światem bez zobowiązań.

Bez zobowiązań Danny flirtuje też z chłopcami. Jego orientacja seksualna nie jest jednak źródłem filmowego konfliktu. Homoseksualność jest jak cecha charakteru, a nie ogniwo zapalne dramatu.

Danny jest bardzo młody i już pewny swojej orientacji. Ma szesnaście lat, nie ma problemu ze sobą, korzysta z przyjemności życia i świadomie oraz zgodnie ze sobą wykorzystuje swoje ciało, żeby zarabiać pieniądze. Powiedziałbym, że to wyjątek. W Grecji wszyscy są homofobami. Prym w społeczeństwie wiedzie hipokryzja. Możesz być gejem, ale się z tym nie obnoś. Homoseksualiści nie mogą brać ślubów. Niekiedy są atakowani. Mnie grożono ze względu na tematy, jakie podejmuję w filmach Z drugiej strony, dzięki głębokiej samoświadomości, Danny umie walczyć o siebie. Świadomość, czego chce, odmienia jego los. Albańczyk i gej? Takie połączenie nie ułatwia życia w Grecji. Danny jest podwójnie wykluczony. Odważny z niego chłopak. Staje nie tylko w obronie siebie, ale i swojego brata. Oddie nie jest wojownikiem, to artysta. Wrażliwy, trochę niepewny siebie introwertyk. Stara się dostać do programu „Mam Talent”, bo to szansa dla chłopaków. Imigranci i ludzie wywodzący się z niskiej klasy społecznej często zostają w Grecji sportowcami lub gwiazdami reality shows. Sława to dla nich obietnica szybkiej odmiany losu, jej wizji chwytają się jak ostatniej deski ratunku.

Ty jesteś aktywistą? Wojownikiem, który staje w obronie innych?

Aktywista to może za duże słowo, żebym go używał w swoim kontekście, ale w przeszłości pracowałem w wielu grupach udzielających pomocy humanitarnej. Jako artysta staram się poruszać tematy, które mnie dotykają. Homoseksualność i polityka queer do nich niewątpliwie należą. Ha! Wygląda na to, że wracamy do początku rozmowy i  teraz powinienem w końcu przyznać, że wszystkie historie to powidoki moich doświadczeń i intymnych przemyśleń. Kręcę przecież tylko osobiste filmy.

Od redakcji: „Xenia” będzie dostępna na VoD od 9 stycznia 2015. Już teraz na OutFilm.pl można oglądać poprzedni film tego reżysera, pt. „Strella”.

Dodano: pt., 2014-12-05 18:06 , ostatnia zmiana: wt., 2017-06-13 04:05